sobota, 5 października 2013

Info.

Dla zainteresowanych - kolejne opo wykluwa się powoli w mojej świrniętej główce, jednak czasu wolnego mam jak na lekarstwo, w związku z czym pisanie idzie mi już nawet nie w ślimaczym tempie, a ... leniwczym? Nie wiem, czy jest takie słowo, chyba nie ;) W przypadku chodzenia mówi się, że jak jeszcze odrobinę człowiek zwolni, to zacznie się cofać. Tak to mniej więcej można odnieść do tempa mojego pisania. A że jestem tradycjonalistką - do pisania używam papieru i pióra wiecznego - to i w kompie na razie pustki. Niemniej jednak, jak tylko uda mi się coś wrzucić, z pewnością Was o tym poinformuję, więc nie zapomnijcie od czasu do czasu tu do mnie zajrzeć ;)

wtorek, 3 września 2013

To be a better man.



- Mój Boże! - wykrzyknęła Ewa, wchodząc do mieszkania Agnieszki. - Co się stało? Wyglądasz jakby... jakby ktoś umarł. - dodała ciszej. 
W pewnym sensie Aga tak się czuła.
Wiadomość przygniotła ją niczym wielki głaz, odbierając oddech i zdolność myślenia. Nie pamiętała nawet,  jak udało jej się dokończyć rozmowę z Mattem. A potem odruchowo zadzwoniła do przyjaciółki. Nie była w stanie przebywać teraz sama. Jeszcze zrobiłaby coś głupiego. Na przykład zadzwoniła do szatyna i wyznała, ze to wszystko, co mu powiedziała, to kłamstwo...
Siedziała skulona na podłodze w przedpokoju, oparta o ścianę. Nie miała siły nawet dojść do sofy. Ewa przykucnęła przy niej, mocno zaniepokojona.
- Matt dzwonił - powiedziała Aga tak cicho, że ledwie ją było słychać.
- Odwołał wasz wyjazd?
- Nie. Ja odwołałam. - W oczach znowu poczuła łzy i wielką gulę w gardle. - Kate wróciła. Jest w ciąży.
Nic więcej nie była w stanie wydusić. Ewa też nie wiedziała, co powiedzieć. Objęła ją opiekuńczo ramionami, nie zważając na łzy moczące jej satynową bluzkę. Agnieszka wtuliła się w nią niczym dziecko w matkę.
Później jej wszystko opowie. Wyjaśni, że Matt był równie zagubiony jak ona. Wytłumaczy, dlaczego z nim zerwała, mówiąc, że go nie kocha i że to była tylko jednorazowa przygoda. Nie wierzył jej, chciał przyjechać. Ale ona odepchnęła go, twierdząc, że przespała się z nim tylko dlatego, że jest znany i kazała wrócić do narzeczonej i ich dziecka. Wiedziała, że go zraniła, ale to był jedyny sposób gwarantujący, że on już więcej do niej nie zadzwoni.
Później. Teraz chciała tylko pozbyć się tego niewyobrażalnego bólu, jaki odczuwało jej złamane serce.



Tak, to już koniec. Przepraszam, że tak długo to trwało. Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądali i czytali, czasem pozostawiali po sobie miłe słowo... Do sklikania ;) 
Emilien Bellamy

piątek, 16 sierpnia 2013

And missed the opportunity...




- NA CO SIĘ ZGODZIŁAŚ?! - oczy Ewy przez ostatnie kilka godzin sprawiały wrażenie, że mają zamiar opuścić swoje dotychczasowe miejsce.
W sumie Agnieszka nie mogła się jej dziwić, sama była zaskoczona tym, jak potoczył się cały ten wyjazd.
Jeszcze przed opuszczeniem apartamentu Matt zaproponował jej, aby towarzyszyła mu w trasie, jednak Aga odmówiła. Nie miała tyle urlopu i wątpiła, by szef ucieszył się, gdyby tak znienacka poprosiła o wolne. Poza tym do końca tournee zostało im zaledwie sześć koncertów, za dwa tygodnie miał się odbyć ostatni festiwal z udziałem Muse, a potem planowali dość długi odpoczynek.
- Zgodziłam się na wyjazd do Włoch z Mattem. Ma tam podobno jakiś mały domek na przedmieściach Milanu, w którym chce spędzić ze mną urlop.
Ewa opadła na oparcie pociągowego fotela, głośno wypuszczając powietrze.
- Sprawa wygląda poważnie - stwierdziła. - Widziałam, jak on na ciebie patrzył przy śniadaniu.
Aga zarumieniła się na myśl o tym, gdzie błądziła jego dłoń podczas wspólnego posiłku...
- Wyznał ci miłość? - Ewa nie mogła powstrzymać ciekawości. Blondynka pokręciła przecząco głową.
- Jakoś nie było czasu - zachichotała.
- No, ale ty go kochasz?
Zastanowiła się chwilę, zanim odpowiedziała:
- Tak, kocham go. Mimo, że niewiele czasu spędziliśmy ze sobą, czuję się tak, jakbym go znała od zawsze. Trudno to opisać. Kiedy jesteśmy razem, mam wrażenie, że wszystko jest na właściwym miejscu.

Jeszcze dwa dni. Agnieszka ze zniecierpliwieniem odliczała każdą minutę, dzielącą ją od spotkania z ukochanym. Wszystko już miała załatwione - wzięła z pracy dwa tygodnie urlopu, poprosiła sąsiadkę o doglądanie mieszkania. Matt wziął na siebie rezerwację biletów, więc tym nie musiała sobie zaprzątać głowy. Musiała się tylko spakować, ale to zostawiła na ostatnią chwilę.
Podlewała kwiaty w doniczkach, kiedy zadzwonił telefon. Słysząc ulubiony dzwonek, prędko odstawiła konewkę na parapet i pognała do aparatu.
- Cześć - powiedziała ciepło do słuchawki.
- Witaj - jak zwykle na dźwięk jego głosu puls jej przyspieszył. Dopiero po kilku sekundach dotarło do niej, jakim tonem się odezwał. Serce w niej zamarło.
- Co.. co się stało? - wyjąkała.
- Muszę ci o czymś powiedzieć.