niedziela, 30 czerwca 2013

Watch our souls fade away…



Agnieszka przez kilka dni biła się z myślami – jechać czy nie? Z jednej strony przecież oboje przy rozstaniu zgodnie stwierdzili, że nie będą ciągnąć dalej tego romansu. Z drugiej – tak bardzo za nim tęskniła, ze poszłaby nawet pieszo przez cały kraj, żeby go ponownie ujrzeć. Nawet jak już miała bilety w ręku, nie potrafiła podjąć decyzji. W końcu przełamała się i powiedziała Ewie o koncercie i zaproszeniu. Ta oczywiście była w siódmym niebie, zwłaszcza, kiedy dowiedziała się, że do biletów dołączono przepustki „za scenę”. Zaczęło się odliczanie dni do koncertu.

- Nie patrz tak na nią, i tak jej nie przelecisz – cichy syk wyrwał go z zamyślenia. Zaskoczony i zdezorientowany, Matt odruchowo odwrócił głowę w kierunku głosu. A, tak, Kate. O co jej znowu chodzi?
- Słucham ? – zapytał zmęczonym głosem. Od dwóch tygodni, czyli odkąd wyruszyli w nową trasę koncertową, chodził niewyspany. Nawet teraz, w samolocie, nie mógł się nawet zdrzemnąć.
- Nie udawaj. Widziałam, jak się gapisz na tamtą brunetkę, aż się zaśliniłeś. Czyżbym ci nie wystarczała ? – jej głos był dziwnym połączeniem syku węża i warczenia psa. Nie miał ochoty na kolejną kłótnię, ale wyglądało na to, że już za późno. Westchnął głośno.
- Nie wiem, o czym mówisz – powiedział spokojnie. – Zamyśliłem się.
- Tak, jasne – Kate uśmiechnęła się pogardliwie. – Ciekawe, o czym tak intensywnie myślałeś. Pewnie jak poderwać tą…
- Dość – uciął stanowczo. Wiedział, jak zakończyć tą bezsensowną rozmowę. – Myślałem o tym, co rano zaproponował Tom, jeśli już tak bardzo musisz wiedzieć. Obydwaj zastanawiamy się nad zmianą aranżacji do… – urwał, bo kobieta machnęła lekceważąco ręką i zaczęła czytać jakiś artykuł w „Cosmopolitan”.
 Jak zwykle zadziałało. Zawsze przestawała go słuchać, kiedy zaczynał mówić o swojej pracy. Uważała to za nudne. Hollywoodzkie skandale miały dla niej większe znaczenie. Tak, była płytka i zaczynał jej mieć dość. Teraz zastanawiał się nawet, dlaczego w ogóle zaczął się z nią spotykać i nie mógł sobie przypomnieć żadnego sensownego powodu. Może nadszedł czas, aby ich drogi się rozeszły..? Tak, powinien z nią porozmawiać. Ale nie teraz, jeszcze gotowa zrobić mu awanturę w samolocie. Najlepiej po koncercie. Dziś grają w Polsce. Piękny kraj. Przymknął oczy, opierając się wygodniej, i natychmiast w jego głowie pojawił się obraz młodej, uśmiechniętej dziewczyny w letniej sukience. Wciąż miał nadzieję, że jednak ją zobaczy dziś wieczorem.

czwartek, 27 czerwca 2013

No love to set us free…



Trzy tygodnie później, w upalne lipcowe popołudnie zadzwonił telefon.
Agnieszka akurat kończyła papierkową robotę. Ostatnio w pracy mieli taki nawał zamówień, że z ledwością się wyrabiała, mimo, iż sporą część dokumentów zabierała do domu. Akurat wkładała ostatni formularz dostawy do papierowej teczki, kiedy jej komórka zawibrowała i rozległy się pierwsze tony „Sing for Absolution”. Kartka wypadła jej z wrażenia na biurko. Pewnie była zbyt sentymentalna, ale ustawiła tę piosenkę jako dzwonek tylko dla jednego numeru telefonu, choć nie spodziewała się, że on kiedykolwiek zadzwoni.
Wpatrywała się przez chwilę w migający wyświetlacz ze zdjęciem niebieskowłosego chłopaka. Wcisnęła zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Aga? Czy to ty? – serce jej podskoczyło na dźwięk głosu Matta.
- Tak, to ja – wydusiła.
- Wszystko w porządku?- zapytał. – Jakoś tak dziwnie mówisz…
- Jasne, wszystko gra. Po prostu zaskoczyłeś mnie tym telefonem.
- Ach, no tak… – speszył się trochę. – Byłem ostatnio bardzo zajęty.
„O tak, wiem” pomyślała. W prasie co rusz można było natrafić na zdjęcia jego i tej blond aktoreczki. Rozdanie Oscarów, festiwal w Cannes, bale charytatywne, premiery filmowe… Wszędzie musiała się przecież pokazać, i wszędzie towarzyszył jej Matthew. Ogolony, wystrojony w garnitur – właśnie taki, jakiego go poznała w teatrze. Aga zieleniała wręcz z zazdrości, chociaż starała się przed nikim nie zdradzić, jak bardzo zadurzyła się w tym facecie.
Niczego nieświadoma Ewa jeszcze dolewała oliwy do ognia, co rusz podsuwając jej jakieś nowe zdjęcia, artykuły, relacje. Właściwie to obie wpadły jak śliwki w kompot po tamtym wieczorze przy laptopie. Zakochały się w Muse – w ich twórczości, wygłupach, podejściu do życia. Obydwie zaopatrzyły się we wszystkie dostępne płyty zespołu i słuchały ich w każdej wolnej chwili. Jednak to, co czuła Agnieszka, znacznie wykraczało poza młodzieńcze uwielbienie dla idola.
- Halo, Aga? Jesteś tam? – wyrwał ją z zamyślenia obiekt jej westchnień.
- Tak, przepraszam. Już słucham – powiedziała skruszona.
- Dobrze, więc jeszcze raz – odchrząknął. – Jak już mówiłem, szykujemy się do trasy koncertowej. Chciałem zapytać, czy dostałaś bilety.
- Bilety?
- Tak, ja.. wysłałem ci wejściówki na koncert w Krakowie. Pomyślałem, że może chciałabyś przyjechać… Zobaczyć występ… no wiesz, może.. yyy.. spotkać się albo coś.. – z każdym słowem mówił coraz ciszej.
- Wow, zaskoczyłeś mnie.
- Mam nadzieję, że miło.
- Oczywiście, że miło. Dziękuję, że o mnie pomyślałeś, ale… – nie wiedziała, jak wyjaśnić mu, że nie mogą się ponownie spotkać.
- Rozumiem – powiedział cichutko, a w jego głosie wyraźnie było słychać rozczarowanie. – Mimo wszystko mam nadzieję, że zmienisz zdanie. Muszę kończyć. Cześć.

niedziela, 23 czerwca 2013

Tied to a railroad…



- No to opowiadaj wszystko! – niecierpliwie zaczęła Ewa, usiadła na kanapie i podała Agnieszce kieliszek czerwonego wina, jednocześnie upijając łyk ze swojego. – Jaki on jest w rzeczywistości? Taki seksowny, niegrzeczny chłopiec jak piszą o nim w prasie?
Aga natychmiast odrzuciła niebezpieczne myśli, jakie nasunęły jej słowa przyjaciółki, i aby zyskać na czasie, napiła się alkoholu.
- No cóż… Nie widziałam jego zdjęć w gazetach, ale .. powiedzmy, że jest na czym oko zawiesić.
- Kurczę, szkoda, że nie zadzwoniłaś. Dołączyłabym do was.
- Przecież pracowałaś.
- Jakoś bym się wykręciła – Ewa machnęła ręką. – To co robiliście przez cały weekend? – wpatrzyła się w koleżankę wyczekująco.
- Takie tam… Matt akurat miał urodziny, więc poszliśmy do klubu na kilka drinków. Byliśmy też na plaży i w Oceanarium. W sumie to oprowadziłam ich trochę po mieście i tyle.
Ewa wygięła usta w podkówkę.
- Tylko tyle? Żadnych pikantnych szczegółów?
- A co spodziewałaś się usłyszeć? – Agnieszka miała wielką ochotę opowiedzieć wszystko, łącznie z owymi „pikantnymi szczegółami”, coś ją jednak powstrzymywało, choć sama nie była pewna, co.
- W sumie to nie wiem. No wiesz, spotkałaś gwiazdę z Hollywood, myślałam, że to wywróciło twoje życie do góry nogami…
- Jasne, poznałam przystojnego, samotnego multimilionera, który zakochał się we mnie na zabój, a potem żyliśmy długo i szczęśliwie – zażartowała Agnieszka, jednocześnie myśląc o tym, że jej przyjaciółka była bliska prawdy.
- Ech, czytam za dużo romansów – westchnęła Ewa, odstawiając kieliszek. Jej wzrok padł na wciąż włączony laptop. – Chyba przeszkodziłam ci w pracy.
- Nie, nie pracowałam. Oglądałam filmy na YouTube – zarumieniła się lekko.
- Coś fajnego?
- Głównie to koncerty i wideoklipy Muse – jej rumieniec robił się coraz ciemniejszy a Ewa przyglądała jej się coraz bardziej podejrzliwie.
- A Muse to..?
- To zespół, w którym śpiewa Matt…
- Aaa!! Wiedziałam!! Wiedziałam! – Ewa zaczęła podskakiwać wokół stolika do kawy, klaszcząc w dłonie. – Wpadł ci w oko, co?
- Nie rób z tego takiej wielkiej afery – niby obojętnie Aga wzruszyła ramionami. – Jest niczego sobie. Zresztą sama zobacz – machnęła w kierunku laptopa.

czwartek, 20 czerwca 2013

How did it come to be…



„Mój telefon. Gdzie jest mój telefon? Muszę zadzwonić do Doma i Chrisa. Fuck! Gdzie jest ten przeklęty telefon?”
Gorączkowe przeszukiwanie rzeczy w szufladzie przerwał głos kobiety, dochodzący z salonu.
- Matt, kochanie, możesz przyjść na chwilę?
- Moment! – zawołał, jednocześnie namierzając wzrokiem iPhone’a wystającego spod jaskrawozielonej skarpetki. Chwycił go i poszedł do Kate. Siedziała na beżowej sofie, z jego laptopem na kolanach.
- Znowu wzięłaś mój? Wiesz, że nie lubię, jak ktoś czyta moje teksty – zirytował się.
- Nie czytam, przecież ci mówiłam, że mnie to nie interesuje – machnęła lekceważąco ręką. – Chciałam tylko sprawdzić pocztę. I spójrz, co znalazłam… – odwróciła komputer przodem do niego.
„Jasna cholera” przeklął w duchu, jednak postarał się zachować obojętny wyraz twarzy.
- Chcesz mi coś powiedzieć na ten temat? – spytała Kate, stukając palcem w monitor, na którym widniało zdjęcie. Jego i Agi. Wychodzili z hotelu, patrząc sobie w oczy i uśmiechając się do siebie. Na szczęście ten, kto robił fotografię, nie uchwycił w kadrze ich splecionych dłoni.
- To przyjaciółka Bastiana, mówiłem ci, że nam towarzyszyła przy paru wyjściach – rzucił od niechcenia, siląc się na znudzony ton. Doskonale pamiętał tamten poranek…
- Jakoś pominąłeś fakt, iż jest nawet ładna. Poza tym, tutaj piszą…
- Daj spokój – mruknął zniecierpliwiony. – Kto jak kto, ale ty chyba powinnaś wiedzieć, że te brukowe szmatławce piszą prawdę raz do roku, jak się pomylą.
- No tak, ale.. – kobieta zawahała się.
- Słońce ty moje, czyżbyś mi nie ufała? – zapytał z kocim uśmiechem, siadając przy niej i obejmując ramieniem. Kate zamknęła laptopa, najwyraźniej udobruchana.
- Ufam ci – powiedziała, odkładając sprzęt na stolik do kawy. Wtuliła się w niego, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. – Po prostu jestem o ciebie bardzo zazdrosna.
- Kochanie, nie masz o co – powiedział, a na twarzy pojawił mu się wyraz ulgi.



Postanowiłam zakończyć to opowiadanie, bo przyszedł mi nowy pomysł do głowy ;) Tak więc tu pojawi się tylko kilka nowych rozdziałów, a wkrótce zaproszę Was na kolejną historię, oczywiście także Musową ;)

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Come to be…

Przepraszam za małe opóźnienie i dziękuję za miłe słowa :) Nie szaleję za Marsami tak, jak za Muse, wolę ich starsze płyty, ale nie powiem, zamienić parę słów z Jaredem, wpatrując się w jego boskie oczy - bezcenne ;)
 


Co tu robić w wolny wieczór?
Agnieszka siedziała na sofie, zmuszając się do czytania książki. Nie było to jednak możliwe, jej głowę nadal wypełniały chwile spędzone z Mattem. Wzięła na kolana swojego laptopa i otworzyła okno przeglądarki. Wpisała „Matthew Bellamy”. Ponad 2,5 miliona wyników. Nieźle. Zaczęła od Wikipedii. Przeczytała biografię, z przyjemnością obejrzała fotki.. Zamarła przy zdaniu: „Bellamy began dating actress Kate Hudson in spring 2010”. Więc to jest ta jego tajemnicza kobieta.
Zabolało bardziej, niż się spodziewała.
No, ale w końcu kim ona była, żeby konkurować z gwiazdą z Hollywood? Ignorując niemiłe uczucie, zaczęła przeglądać kolejne strony. Zdjęcia. O tak, w to zdecydowanie mogła wpatrywać się godzinami. Stare fotografie z kolorowymi włosami (on naprawdę zafarbował sobie włosy na niebiesko??), fotografie z koncertów, sesje studyjne… Na każdym zdjęciu szatyn prezentował się inaczej, bardziej lub mniej dojrzale, na każdym jednak był niesamowicie seksowny. To spojrzenie, które jeszcze tak niedawno przesuwało się po niej… Kiedy jednak dotarła do fotek z panią H., straciła ochotę na zdjęcia. Postanowiła za to zapoznać się bliżej z twórczością jego zespołu. Nadal miała w pamięci piękne tony fortepianu i gitary, wydobywane z instrumentów przez jego zwinne palce. Po krótkiej chwili znalazła „Bedroom acoustic” i balladę, którą zaśpiewał poprzedniego wieczoru – nosiła tytuł „Sing for Absolution”.
Zachwycanie się jego słodkim głosem przerwał jej dzwonek telefonu. Spojrzała na wyświetlacz – Ewa, jej najlepsza przyjaciółka. Wcisnęła zielony przycisk.
- Cześć, Aga, żyjesz w ogóle? Od tygodnia się nie odzywasz.
- Cześć. Żyję, żyję, tylko byłam trochę.. zajęta.
- Ooo. To zająknięcie coś oznacza. Chcę wiedzieć wszystko.
Agnieszka uśmiechnęła się do siebie. Ewa zbyt dobrze ją znała.
- No cóż.. Pamiętasz Bastiana?
- Eee.. Tego twojego kumpla – aktora?
- Dokładnie. Otóż miał kilka występów w Polsce. Wybrałam się do teatru na jeden spektakl i spotkałam go.
- O, jak miło! Pewnie przy kawie wspominaliście stare, dobre czasy…
- Właściwie to spędziliśmy razem cały weekend. Z jego przyjaciółmi.
- Serio? Ktoś, kogo znam? – Ewa uwielbiała czytać plotkarskie szmatławce i znała zawsze wszystkie najnowsze plotki o gwiazdach.
- Nie sądzę. Przyjechał ze swoim partnerem Stevenem i kumplem, Mattem Bellamym.
-Cooo??? – Ewa wrzasnęła tak głośno, że Aga musiała odsunąć telefon od ucha.
-Yyyy.. Słyszałaś o nim?
- Żartujesz? Przecież to najnowszy narzeczony Kate Hudson, tej aktorki!Nie wierzę! Poznałaś go?
- No tak.
- Będę za 15 minut – rzuciła Ewa i rozłączyła się.

czwartek, 13 czerwca 2013

Why is this a crisis in your eyes again...



Poniedziałek. Najgorszy dzień tygodnia. Agnieszka szybko wyłączyła telefon, żeby nie obudzić Matta. Ostrożnie wysunęła się spod kołdry i wstając, zbierała z podłogi swoje ciuchy. Ubrała się i stała tak chwilę, wpatrzona w śpiącego mężczyznę. Wyglądał słodko. Leżał na plecach, jedną rękę miał nad głową, druga leżała na częściowo odsłoniętej klatce piersiowej, a obie nogi zwisały z łóżka. Włosy miał rozczochrane a usta lekko otwarte. Wcale nie miała ochoty go zostawiać, jednak piękny sen dobiegał końca, a rzeczywistość była nieubłagana. Wzięła torebkę i telefon i wyszła szybkim krokiem, aby przypadkiem nie ulec pokusie.

"Dlaczego tak szybko wyszłaś? Myślałem, że zjemy razem śniadanie"
Aga uśmiechnęła się, czytając sms-a. Od godziny siedziała już przy swoim służbowym biurku, wypełniając dokumenty. Szybko odpisała:"Gdybym czekała aż wstaniesz, do pracy dotarłabym w porze kolacji. Mój szef raczej nie byłby z tego zadowolony"
"Olej go. Powiedz, że masz randkę ze MNĄ"
"Obawiam się, że to nie zrobi na nim wrażenia"
"A jak cie porwę, zapakuję w walizkę i zabiorę jako pamiątkę z Polski?"
Szef akurat przechodził koło jej biurka, gromiąc wzrokiem telefon w jej ręku, więc szybko odpisała, że spotkają się później.

Kilka minut przed siedemnastą stali we czwórkę przed okienkiem odprawy. Bastian ściskał serdecznie przyjaciółkę.
- Cieszę się, że zdążyłaś dojechać - powiedział, odsuwając się trochę. - Dziękuję losowi, że pozwolił nam się znowu spotkać.
Agnieszka uśmiechnęła się szeroko.
- Jakbyś częściej odwiedzał rodzinne strony, to i widywalibyśmy się więcej.
- Obiecuję, że się poprawię. - Puścił dziewczynę i podniósł z podłogi swoją walizkę. - Wkrótce zadzwonię - dodał jeszcze i ruszył w kierunku bramki.
- Miło było cię poznać. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy - Steven uścisnął jej dłoń.
- Ja również. Już za wami tęsknię.
Pomachał jej i poszedł w ślady Bastiana.
No tak, teraz najgorsze, pomyślała. Dlaczego tak trudno mi się z nim rozstać? Wpatrywała się w milczącego Matta. Widocznie on również nie wiedział, co powiedzieć.
- Dziękuję - w końcu przerwała niezręczną ciszę. - Za wszystko.
Kiwnął lekko głową i przytulił ją mocno. Przez chwilę napawała się jego zapachem.
- W sierpniu mamy występ w Polsce - wyszeptał jej do ucha. - Spotkajmy się wtedy.
- Ja... - odsunęła się trochę, by spojrzeć mu w oczy. - Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł.
Starannie omijali temat jego partnerki przez cały weekend. Ale w końcu ignorowanie problemu nie sprawi, że przestanie on istnieć, prawda? Co innego weekendowy romans, a co innego spotkanie z być może żonatym  już facetem. Przecież przez te dwa miesiące wiele może się zdarzyć.
Cień smutku zabarwił błękitne tęczówki mężczyzny, ale skinął potakująco głową. Oboje rozumieli, że tak będzie lepiej.
Jeszcze ostatni raz zanurzył palce w jej włosach i dotknął ustami jej ust. Oboje włożyli w ten pocałunek cały swój żal i gorycz rozstania.
Stała jeszcze kilkanaście minut na tarasie widokowym, obserwując, jak pasażerowie wsiadają na pokład samolotu. Rozpoznała sylwetkę Bastiana i idącego obok blondyna, za nimi podążał Matt. Nawet się nie obejrzał w jej kierunku.

niedziela, 9 czerwca 2013

Why...

Impact był super, dostałam autografy od Jareda i reszty  :D  
Widzę, że ktoś jednak tu zagląda, bo licznik bije, szkoda tylko, że jesteście anonimowi.



Sezon turystyczny jeszcze się nie rozkręcił, więc Oceanarium świeciło pustkami. Matt skwapliwie wykorzystywał ten fakt, i gdy tylko Bastian i Steven przechodzili do następnej sali, przyciągał Agnieszkę do siebie i namiętnie całował. Aktor chyba zauważył jej zarumienioną twarz i kilka razy rzucił im zaciekawione spojrzenie, ale nie skomentował tego ani słowem. Wycieczkę zakończyli obiadem w restauracji, po czym Bastian opuścił towarzystwo i wrócił do hotelu. Wieczorem czekał go jeszcze jeden występ. Jego partner natomiast zdecydowanie miał dość oglądania po raz kolejny tej samej sztuki, i to w dodatku po polsku. Postanowili więc przejść się we trójkę brzegiem morza. Matt rozśmieszał ich, co chwilę wynajdując sobie nowe zajęcie - najpierw próbował nakarmić mewy bułkami z obiadu. Te jednak nie były zachwycone intruzem, zaczęły latać mu nad głową, krzycząc przeraźliwie. Szatyn podkulił ręce i machając nimi jak skrzydłami, biegał w kółko, wydając z siebie dziwne piski. Dziewczyna i blondyn wprost dusili się ze śmiechu, natomiast inni spacerowicze obrzucali ich krytycznymi spojrzeniami.
Kiedy Matt znudził się udawaniem mewy, nazbierał pełne garście wyrzuconych na brzeg kamieni i muszelek, po czym zaczął zaczepiać mijających go ludzi i po angielsku tłumaczył im, że okradziono go w nocy, więc teraz jest zmuszony sprzedawać pamiątki turystom, aby zarobić na powrót do domu, i wciskał im do rąk kamyki. Skończył dopiero, kiedy jakiś siwy emeryt obrzucił go wiązanką przekleństw, oskarżył o podrywanie swojej równie wiekowej żony i postraszył laską. W końcu wziął małżonkę pod rękę i poszli, Matthew zaś dołączył do zgiętej w pół ze śmiechu pary.
- Co on powiedział? - spytał zaciekawiony.
- Nie chcesz wiedzieć - Aga pokręciła głową. - Nie jestem zresztą pewna, czy znam odpowiednie epitety po angielsku.
- Ech, ci Polacy to straszne sztywniaki - westchnął, zarzucając dziewczynie rękę na ramiona.
- Uciekaj! - zawołał do niej Steven, jednak było za późno. Szatyn zaatakował ją taką ilością łaskotek, że oboje wylądowali na piasku.
- Nieeee... proszęęęęę... - Agnieszka aż piszczała. Tarzali się przez kilka minut, aż w końcu Matt pozwolił jej odetchnąć i usiadł obok. Podniosła się, otrzepała ubrania z piasku i wycelowała oskarżająco palec w blondyna.
- Ty! - zawołała ze śmiechem. - Co z ciebie za dżentelmen! Nie uratowałeś kobiety z opresji!
Ten tylko wzruszył ramionami.
- Przecież cię ostrzegłem.

Słońce powoli znikało za horyzontem, oświetlając plażę złotopomarańczowym blaskiem. Zmęczeni spacerem i wygłupami Matta, wrócili do samochodu.
- O, mój płaszcz - zauważyła, zajmując tylne siedzenie. Tym razem nie przeszkadzała jej bliskość niebieskookiego. Wręcz przeciwnie, czuła się na swoim miejscu u jego boku i gdyby nie obecność Steve'a, pewnie obściskiwaliby się teraz jak para nastolatków. Nie rób sobie nadziei, to miejsce jest już zajęte, pomyślała smutno.
- Jutro wracamy do domu - przerwał ciszę blondyn.
- Tak szybko? - zaskoczenie nie pozwoliło jej ukryć nutki rozczarowania w głosie. Spojrzała na Matta. Ten pokiwał głową.
- Niestety. Dziś Bastian miał ostatni występ, a mnie czeka kilka koncertów.
- Och. - nie wiedziała, co powiedzieć. Przez chwilę jechali w milczeniu.
- Macie ochotę na kieliszek wina? - wypalił nagle Matt.
- Chętnie - Aga postanowiła wykorzystać ostatnie chwile na maxa i spędzić z nim jak najwięcej czasu. Kierowca zaś pokręcił głową.
- Dzięki, ale nie mogę - powiedział. - Bastian już pewnie na mnie czeka.

- Bardzo dziękuję i dobrej nocy życzę - boy hotelowy aż podskoczył na widok napiwku. Kiedy tylko drzwi się za nim zamknęły, szatyn otworzył butelkę wina i nalał rubinowy płyn do kieliszków, po czym wręczył jeden Agnieszce.
- Za najlepszy weekend w moim życiu - powiedział, patrząc jej w oczy. Dziewczyna posmutniała, ale posłusznie spełniła toast.
- Hej, nie myśl o tym - pogłaskał ją po policzku i odstawił na bok oba kieliszki, po czym ujął jej twarz w obie ręce i złożył delikatny pocałunek na ustach. Objęła go w pasie i przytuliła mocno. Po chwili Matt zaczął się odsuwać, puściła go więc z westchnieniem.
- Poczekaj chwilę - powiedział, cmoknął ją w czubek nosa i poszedł do sypialni. Wrócił z gitarą w ręku. Usiadł na sofie i poklepał miejsce obok siebie, ona jednak wybrała fotel naprzeciwko, by go dobrze widzieć. Uśmiechnął się tym swoim cudnym, lekko krzywym uśmiechem, pobrzdękał trochę, sprawdzając strojenie i już po chwili wydobył z instrumentu piękną melodię. Aga słuchała jak zaczarowana.
- Nazwałem to "Bedroom acoustic" - powiedział , kiedy skończył.
- Chcę jeszcze - wyszeptała dziewczyna, na co on się cicho zaśmiał, ale ponownie poruszył struny swoimi szczupłymi, zwinnymi palcami. Tym razem zaczął również śpiewać. Piosenka była smutna, opowiadała o śmierci ukochanej osoby. Dziewczyna była jak zahipnotyzowana jego aksamitnym głosem. Zakończył swój recital trochę szybszym utworem, po czym odłożył gitarę na podłogę i przywołał Agę gestem do siebie.
- Właśnie zdobyłeś nową fankę - powiedziała, wtulając się w jego ramiona.

wtorek, 4 czerwca 2013

From trouble and pain...

Ponieważ jutro wyjeżdżam na Impact Fest, notkę dodaję dzisiaj. Skoro zainteresowanie jest znikome, powiedziałabym wręcz, że zerowe, przemyślę kwestię dalszego prowadzenia bloga.



Przebudziła się, słysząc jakieś stłumione dźwięki. Chyba pianino. No tak, przecież to muzyk. Pewnie ogląda telewizję. Rozejrzała się po sypialni. Elegancki, hotelowy wystrój, wyjście na balkon. Dwie rozbebeszone walizki, walające się wszędzie ubrania i piękna gitara akustyczna.
Postanowiła wziąć prysznic. Po porannej toalecie założyła puszysty, biały szlafrok i weszła do salonu, w którym nadal słychać było nostalgiczna muzykę. Matthew siedział przy lśniącym, czarnym fortepianie, tak skupiony na graniu, że nawet nie zauważył jej wejścia. Aga wsłuchała się w w melodię, z podziwem patrząc, jak jego zwinne palce tańczą po klawiaturze. Nie była znawczynią muzyki klasycznej, ale coś tam ze szkoły jej w głowie zostało, więc teraz z zaskoczeniem rozpoznała nokturn Chopina. Kiedy skończył, podeszła bliżej, chcąc dać mu znać o swojej obecności.
- To było piękne - powiedziała, na co on odwrócił się w jej stronę z uśmiechem. Ach, ten jego uśmiech...
- Cześć. Obudziłem cię?
- Dzień dobry. Nie, nie obudziłeś. Zagraj coś jeszcze - poprosiła, opierając się o instrument, a on ponownie dotknął klawiszy. Piękna melodia wypełniła pomieszczenie, a dziewczyna przyglądała się zafascynowana, jak Matt przymyka oczy, w pełni skupiając się na utworze. On nie gra muzyki, pomyślała. On nią żyje.
Przypomniała sobie scenę z dawno nie oglądanego "Pretty Woman". Niewiele trzeba było, by mężczyzna wprowadził ją w życie. *

Po późnym śniadaniu dostarczonym do pokoju, postanowili pojechać do mieszkania Agnieszki, by ta mogła się przebrać. Wysiedli z windy, trzymając się za ręce i uśmiechając do siebie. Doszli tak do wyjścia, gdzie niespodziewanie rozbłysły flesze i rozległy się piski nastolatek:
- To on! To on!
- To naprawdę Matt Bellamy!
Aga speszona natychmiast usunęła się do tyłu, próbując schować się za jego plecami.
- Matt! Maaaatt! Kocham cięęęę!!!!
- Mefjuuu!! Podpisz mi się na dekolcie!!
Szatyn skinął głową na stojącego obok odźwiernego, który natychmiast pomógł Agnieszce wydostać się ze zgromadzonego tłumu i odprowadził do taksówki.
- Dokąd jedziemy? - spytał kierowca. Miał około pięćdziesięciu lat i siwe włosy. Podała mu adres.
- Ale zaczekamy jeszcze na tego pana - dodała, obserwując, jak oblegany mężczyzna cierpliwie spełnia życzenia małolat.
- Jakiś aktor? - zaciekawiony taksówkarz również przyglądał się, jak jedna z dziewcząt odchyla koszulkę, by Matt złożył autograf na jej piersi. Aga poczuła niemiłe ukłucie gdzieś w środku, i zdegustowana, odwróciła wzrok.
- Muzyk - wyjaśniła, na co mężczyzna pokiwał głową.
Wreszcie, po dobrym kwadransie, fanki dały mu wreszcie wsiąść do auta. W tej samej chwili rozdzwonił się jego telefon.
- Tak?.. Cześć, Steve.. Eeee, a dlaczego pytasz?... OK, nie ma problemu... Na razie! - zakończył połączenie i uśmiechnął się do Agi. - Steven pytał, czy mogę po ciebie podjechać i zabrać na wycieczkę do Oceanarium. Mamy się spotkać na miejscu o czwartej.
Zerknęła na zegarek.
- To mamy jeszcze godzinę - powiedziała. Bellamy uśmiechnął się szatańsko, jednocześnie kładąc dłoń na jej udzie, co wywołało u niej przyspieszenie tętna.
- I chyba mam pomysł, jak możemy wykorzystać ten czas...

Dziesięć minut przed umówionym czasem jechali w stronę Oceanarium. Oczywiście zwiedzanie jej mieszkania rozpoczęli od sypialni, co pozostawiło Agnieszce niewiele czasu na wybór stroju. Na szczęście po wczorajszej burzy nie było już śladu, na niebie świeciło słońce, szybko więc wskoczyła w białe szorty i niebieska bluzeczkę na ramiączkach, które Matt w taksówce zsuwał z jej ramienia, całując odsłaniane miejsca. Dziewczyna z chichotem odsunęła się, poprawiając bluzkę.
- Nie rozpraszaj kierowcy - żartobliwie klepnęła go po dłoni. Coś błysnęło przy jego pasku, przyciągając jej spojrzenie. Wzięła mały przedmiot w palce.
- Nosisz go?
- Oczywiście. - Zerknął na ufoludka. - Nazwałem go Nublon  wyszczerzył zęby. - A wiesz, że ostatnio naukowcy odkryli, że na Kallisto, jednym z księżyców Jowisza...
Matt wdał się w długi monolog, mówiąc z takim zapałem i tak szybko, że chwilami
Aga nie mogła go zrozumieć.


* Dla niewtajemniczonych, to jest scena, o której pomyślała Agnieszka ;) klik!
 Niestety, dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników YT



poniedziałek, 3 czerwca 2013

You're protected...



Matthew przejechał kartą przez czytnik, który cicho piknął i zwolnił blokadę, otwierając drzwi. Światło z korytarza oświetliło niewielką część pomieszczenia. Agnieszka zdążyła zauważyć tylko szarą wykładzinę i drewnianą boazerię na ścianach. Poczuła szarpnięcie za rękę i już po sekundzie opierała się o jedną ze ścian, przyciśnięta ciałem Matta. Wpił się gwałtownie w jej usta, jednocześnie zatrzaskując drzwi. Pogrążyli się w ciemności. Mężczyzna pogłębił pocałunek, a jego dłonie powędrowały wzdłuż jej ciała, docierając do rąbka sukienki. Aga odpowiedziała równie namiętnym pocałunkiem, wplatając mu palce we włosy i przyciągając jeszcze bliżej. Poczuła, jak jego ręce, błądząc coraz wyżej, odnalazły brzeg cienkiej koronki. Już po chwili jej majteczki wylądowały na podłodze. Nie było czasu na subtelności. Matt oderwał ją od ściany i poprowadził powoli, ciągle całując, aż poczuła, że opiera się pośladkami o jakiś mebel. Szybko złapał ją w pasie i posadził na nim. Odsunął się parę centymetrów, szukając czegoś po kieszeniach.
- Cholera - zaklął cicho. Agnieszka złapała go za koszulę i przyciągnęła do siebie.
- Spokojnie, jestem bezpieczna - powiedziała, jednocześnie rozpinając mu spodnie. Ponownie ją pocałował, tym razem dając upust całemu tłumionemu pożądaniu. Dolna część jego garderoby wylądowała na podłodze, zaś jej sukienka powędrowała do góry. Kiedy ich ciała się połączyły, wciągnęła spazmatycznie powietrze, odchylając głowę do tyłu. Mężczyzna wykorzystał okazję i zaczął błądzić językiem po jej szyi, co doprowadzało dziewczynę do obłędu.

Jakiś czas później przenieśli się do sypialni, gdzie kochali się jeszcze dwukrotnie. Mniej gwałtownie, niż za pierwszym razem, ale wciąż byli nienasyceni. Jedno dotknięcie, spojrzenie rozpalało w nich na nowo płomień namiętności. Wreszcie nad ranem, kiedy niebo zaczynało już się rozjaśniać, zasnęli wyczerpani.

sobota, 1 czerwca 2013

Smutek.

Czuję smutek z powodu jakiegokolwiek zainteresowania moim opowiadaniem :(
Same wiecie, jak miło jest otrzymać kilka słów od Czytelnika. Mam wtedy świadomość, że jest tam gdzieś w świecie ktoś, kto tu do mojego kącika zagląda. Brak jakiejkolwiek reakcji oznacza chyba, że po prostu nikt nie czyta tego, co publikuję, więc i sama publikacja traci sens..?