środa, 3 lipca 2013

And our bodies crumbling…



Do Krakowa  wybrały się pociągiem. Wolały nie jechać samochodem , bo ciężko byłoby potem wrócić po nieprzespanej nocy. Szybko okazało się, że w pociągu znajdują się także inne osoby jadące na koncert, co zamieniło kilkugodzinną jazdę w szaloną podróż z muzyką Muse w roli głównej. Dotarli na miejsce późnym popołudniem, na szczęście koncert odbywał się niedaleko dworca kolejowego. Całą grupą podeszli do bramek i zaczęli pokazywać bilety, a ochroniarze zakładali każdemu specjalne opaski na rękę. Kiedy Agnieszka i Ewa okazały swoje wejściówki , jeden z mężczyzn zapytał je o nazwiska, odhaczył coś na trzymanej w dłoni liście i poprosił, by poszły za nim, co wywołało zdziwione i zazdrosne spojrzenia pozostałych fanów. Ochroniarz poprowadził je do olbrzymiego białego namiotu, kazał poczekać i wszedł do środka. Po chwili wrócił i gestem wskazał, aby znowu za nim podążyły. Wnętrze namiotu było podzielone na mniejsze boksy z różnymi napisami na drzwiach. Kiedy dotarli do tych z napisem MUSE , serce Agi wywinęło koziołka i podeszło do gardła. Dopiero teraz dotarło do niej, że już za chwilę Go zobaczy. Ewa natomiast zaczęła chichotać, zdradzając tym swoją tremę. Mężczyzna otworzył drzwi bez pukania i kazał im wejść. Agnieszka rozejrzała się po prowizorycznym pokoju z ciekawością. Blondyn, którego rozpoznała jako Dominica, leżał wyciągnięty na rozkładanej sofie i rytmicznie uderzał w jej brzeg dwiema drewnianymi pałeczkami. Wysoki brunet stał w kącie ze słuchawką przyciśniętą do ucha – Chris. I … Oto jest! Matthew , ubrany w dziwaczny brokatowy garnitur, rzucał strzałkami w kierunku przyklejonego do ściany plakatu Radiohead.
Kiedy ochroniarz zamknął za sobą drzwi, wszyscy spojrzeli w stronę dziewczyn. Dominic zerwał się z łóżka, a Matt beztrosko puścił trzymane w ręku rzutki na podłogę i obaj jednocześnie podeszli do nich z uśmiechami na twarzach.
- Cześć – rzucił Matt, podając rękę Agnieszce. -  Miło znowu cię widzieć. – dodał lekko, co prawdę mówiąc, zabolało ją trochę i ostudziło entuzjazm. Cały ten czas o nim myślała, tęskniła, a on..? Wita się z nią jak ktoś, kogo spotkało się w życiu zaledwie kilka razy. No cóż, rozczarowanie nigdy nie jest przyjemne…
- Cześć – odpowiedziała. – Dziękuję za zaproszenie.
- Nie ma za co. Nie znam jeszcze twojej koleżanki – spojrzał na Ewę.
A więc tak to ma wyglądać. Zwykłe grzecznościowe frazesy. Chris zakończył rozmowę telefoniczną i podszedł do nich, odbyła się oficjalna prezentacja. Kiedy wszyscy wymienili tradycyjne uściski dłoni (Agnieszka starała się ukryć fakt, że jej dłonie drżą, ale Matt chyba to wyczuł, bo spojrzał na nią zagadkowo) , ktoś wszedł do pomieszczenia i dziewczyny odwróciły się w tę stronę. Atrakcyjna blondynka , w której Aga rozpoznała narzeczoną Matta, zmierzyła je pogardliwym spojrzeniem.
Jednak ją przywiózł. Po co w takim razie tak nalegał na to spotkanie? Dlaczego był taki rozczarowany, kiedy powiedziałam, że nie powinnam tu przyjeżdżać? Chciał mi pokazać, jaki jest z nią szczęśliwy?
- Kate, poznaj przyjaciółkę Bastiana, opowiadałem ci o niej – ciepły ton głosu Matta był jak sztylet wbijany w serce Agnieszki. Pożałowała , że tu przyjechała. Aktorka ledwie zauważalnie skinęła w jej kierunku głową i w ogóle przestała zwracać uwagę na gości. Podeszła do szatyna i przesuwając mu dłonią po klatce piersiowej zamruczała:
- Kotku, myślałam, że pobędziemy jeszcze chwilę sami, zanim pójdziesz się pobawić swoimi gitarkami – zrobiła minę rozczarowanej dziewczynki i wsunęła mu dłonie pod marynarkę.
- Przykro mi , ale za moment wychodzimy – skrępowany Matt próbował odsunąć ją od siebie.
- To chociaż całus na pożegnanie…
Wszyscy obecni poczuli się nieswojo, kiedy obściskująca się para najwyraźniej zapomniała, że ma towarzystwo. Agnieszka wbiła wzrok w podłogę. Jadąc tu, miała nadzieję na takie właśnie powitanie… Dominic odchrząknął i zwrócił się do dziewczyn:
- To jak, chcecie zobaczyć scenę?

Niestety, długie rozdziały zupełnie mi nie wychodzą, próbowałam ale to jak jedzenie flaków z olejem... Przeciągane na siłę robią się nudne i bezbarwne. Na szczęście już coraz bliżej końca ;)

2 komentarze:

  1. Aż miło było przypomnieć sobie koncert na CLMF :D
    "Rzucał strzałkami w kierunku przyklejonego do ściany plakatu Radiohead." - przez to zawsze śmieje się do łez, naprawdę genialne, hahaha :D
    Jeju jeju, jak ja nie znoszę Kate, a tutaj to już w ogóle zrzuciłabym ją z tej sceny. Matt należy do Agnieszki i koniec, kropka ;_;
    Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. motyw z rzutkami swietny :D nie moge sie doczekac az matt sie kate pozbedzie :D
    twoje rozdzialy nudne i bezbarwne?! PFF! wcale nie!
    przykro mi troche ze je konczysz :(
    ale skoro dzieki temu masz sily i pomysly na pisanie nowego to zmienia postac rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń

Jeśli po lekturze przyszło ci coś do głowy - nie krępuj się, napisz :)