Zabrał ją do swojego apartamentu.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, byśmy pogadali tutaj - powiedział. - Tam jest trochę za głośno - stanął na środku pokoju, jakby nie wiedział, co teraz zrobić. Aga również czuła się trochę niezręcznie, mimo to skinęła głową. Stali tak w pełnej napięcia ciszy, patrząc sobie w oczy. Zza ściany dochodziły rytmiczne uderzenia głośnej muzyki i odgłosy szampańskiej zabawy.
Po długiej chwili Matt opuścił głowę.
- Zerwałem z narzeczoną - wydusił w końcu. Wydawał się teraz taki.. rozbity. Agnieszka nie wiedziała, jak się zachować. Z jednej strony jej serce podskoczyło radośnie na tę wiadomość, ale z drugiej... Mężczyzna wyglądał jaj kupka nieszczęścia. Podeszła do barku, znalazła butelkę czerwonego wina i napełniła dwa kieliszki. Podała mu jeden, za co podziękował słabym uśmiechem. Spojrzał na rubinowy płyn, upił kilka łyków i odstawił delikatne szkło na stolik do kawy. Zawahał się przez moment, po czym wyjął drugi kieliszek z dłoni dziewczyny, umieścił obok swojego i przytulił ją mocno z cichym westchnieniem. Nie był to jednak uścisk kochanka. Tulił ją do siebie jak stęskniony wędrowiec, który po latach tułaczki powrócił do domu. Trzymał ją mocno, jakby już nigdy nie chciał puścić, a ona napawała się tą bliskością. Wdychała jego znajomy zapach, przypominający jej wszystkie chwile, jakie razem spędzili.
- Dziękuję, że przyjechałaś - wyszeptał.
W końcu wypuścił ją z objęć i usiedli na kanapie, trzymając się za ręce. Spędzili tak resztę wieczoru, popijając wino i co jakiś czas wymieniając kilka zdań. Na ogół milczeli, ale było to całkiem miłe, przyjacielskie milczenie. Całe zakłopotanie gdzieś się ulotniło, zastąpione radością przebywania blisko siebie.
Agnieszka czuła otaczające ją ciepłe ramiona. Ciało mężczyzny przylegało do jej pleców, wywołując przyjemne dreszcze. Zamruczała cicho. Cóż za cudowny sen! Jedna z obejmujących ją dłoni poruszyła się lekko, po czym rozpoczęła wędrówkę wzdłuż jej biodra, poprzez talię, w końcu docierając do piersi. Jej ciało zareagowało natychmiast - oddech przyspieszył, serce podwoiło ilość uderzeń. Biodra mężczyzny przycisnęły się do jej pośladków, wyraźnie poczuła, że on również jest podniecony. Złożył delikatny pocałunek na jej karku, po czym wymruczał do ucha "Dzień dobry", wywołując tym szeroki uśmiech na twarzy dziewczyny. Ileż razy śniła o takiej pobudce! Po chwili do jej głowy wdarły się wspomnienia poprzedniego wieczoru i błyskawicznie odwróciła się, otwierając oczy.
- To nie sen! - zawołała i dopiero po zakłopotanej minie Matta uświadomiła sobie, że powiedziała to po polsku.
- Przepraszam, myślałam, że to kolejny sen i dopiero po chwili dotarło do mnie, że to jednak prawda - wyjaśniła.
- Mmm.. kolejny sen? Czyżbyś śniła o takich porankach? - jego brew powędrowała do góry. - I .. o mnie?
Aga zarumieniła się.
- Bardzo często - wyznała zawstydzona. - Od tamtego weekendu... - Matt pocałował ją w czoło - .. śniłeś mi się prawie każdej nocy... - teraz złożył pocałunki na jej powiekach - ... marzyłam.. - na policzku - ... marzyłam, żeby... - w kąciku ust.
- Tak..? - zapytał, bo najwyraźniej zapomniała, co chciała powiedzieć.
- Marzyłam, żeby cię jeszcze choć raz zobaczyć - wyszeptała, patrząc mu w oczy, a on w końcu dotknął wargami jej ust. Zatopili się w pocałunku.
o Matko, jaki słodki poranek...:) świetnie się ciebie czyta:) podoba mi się to, ze wydarzenia z ich zbliżenia każdy moze sobie wyobrazić. przy okazji u mnie nowa notka:) http://shrinking-world.blogspot.com/2013/07/xxiii.html
OdpowiedzUsuńjaaaaaaaa <3
OdpowiedzUsuńno w koncu ile mozna bylo na niego czekac :D
fajnie ze znowy sa razem :D