niedziela, 12 maja 2013

Draw another picture...



-Matt! Matt!I love you! - wrzaski grupki nastolatek było słychać nawet wewnątrz auta.
- Mefjuuuu!!! Mery miiii!!!!
Agnieszka spojrzała na szatyna, na którym najwyraźniej te krzyki nie robiły wrażenia.
- To do ciebie? - spytała, chcąc się upewnić.
- Owszem - potwierdził. - Nie wiedziałem, że tak szybko się rozniesie.
- Raczej nie myślałeś, że tutaj też macie fanów - poprawił go Bastian.
- No trudno, poświęcę im parę minut. Wy idźcie do środka - - powiedział Matt, wysiadając z samochodu. Wrzaski stały się głośniejsze,  otoczył go wianuszek dziewcząt z kartkami, błyskały flesze aparatów.
- Kim on jest? - spytała Agnieszka, obserwując, jak szatyn rozdaje autografy i uśmiecha się do nastolatek. Miał śliczny uśmiech, a przez całą  drogę ani razu go nie użył. W samochodzie siedział jak na stypie, a tam, wśród wdzięczących się do niego małolat, wyglądał niezwykle seksownie...
- Mówiłem ci, muzykiem. Gra i śpiewa w brytyjskim zespole Muse. Stają się coraz bardziej popularni na całym świecie.
- Właśnie widzę, chociaż ja o nich nie słyszałam.
Wysiedli z samochodu, Steven oddał kluczyki parkingowemu i ruszyli w kierunku wejścia do hotelu. Kilka dziewcząt spojrzało na nich i obrzuciło Agnieszkę nienawistnym spojrzeniem. Rozpoznała w nich te dziewczyny spod kina.
- Co to  za jedna? - usłyszała ściszone głosy.
- Nie mam pojęcia. Jakaś aktorka?
- Eee... raczej nie, nie wygląda...
Matt skończył rozdawanie podpisów i pozowanie do zdjęć, i dogonił ich przy drzwiach. Akurat w tym samym momencie  pracownik hotelu wręczył Stevenowi kluczyki, mogli więc spokojnie wejść do środka. Bastian od razu zaprowadził wszystkich do baru, gdzie zebrało się sporo osób. Na ich widok część zaprzestała rozmów i otoczyła aktora, poklepując go po plecach  i gratulując występu. Steven nie odstępował partnera na krok , natomiast  Matthew skierował się w stronę kontuaru, za którym barman serwował kolorowe drinki. Agnieszka poczuła się trochę nieswojo, nikogo tu nie znała. Stanęła w kącie przy wejściu i rozejrzała się. Bar był nieduży, ale robił miłe wrażenie. Na stolikach stały lampki przyciemnione czerwonymi abażurami, tworząc ciepły klimat. Goście powoli zajmowali z powrotem swoje miejsca na miękkich sofach i pufach. Ponad szumem rozmów niosły się dźwięki jakiejś rockowej piosenki. Rozpoznawanie terenu przerwał jej Matt, podchodząc z dwiema  szklaneczkami wypełnionymi zielonym płynem.
- Drinka? - spytał, a dziewczyna poczuła dreszcz na dźwięk jego miękkiego głosu.
- Dziękuję - wydusiła w końcu i upiła łyk zimnego napoju.
- Może usiądziemy? - zaproponował mężczyzna, wskazując  wolny stolik w przeciwległym rogu. Rozejrzała się za Bastianem, ale ten zajęty był rozmową, skinęła więc potakująco głową. Poczuła miłe ciepło rozchodzące się po ramieniu, kiedy Matt delikatnie przytrzymał jej łokieć, aby poprowadzić ją na miejsce. Boże, co się ze mną dzieje? - pomyślała. Przecież nie raz była dotykana przez mężczyznę. Ale jeszcze nigdy żaden tak na nią nie działał. To pewnie przez jego wygląd, zdecydowała. Chodząca reklama garniturów Armaniego. To nie fair. Bycie aż takim seksownym powinno być karane...
Zajęli miejsca - Aga usiadła w narożniku kanapy, Matt z jej prawej strony, zachowując przyzwoitą odległość. Upiła kolejny łyk drinka, odstawiła szklankę na stolik i postanowiła przerwać krępującą ciszę.
- Bastian mówił, że jesteś muzykiem.
Szatyn śmiesznie uniósł prawą brew do góry.
- Serio? A mnie się wydawało, że wspominał coś o gejach...
Dziewczyna spłonęła rumieńcem. Podejrzewała, że jej twarz w tej chwili nie różni się kolorem od ciemnoczerwonej sofy, którą zajmowali. Wbiła wzrok w napój.
- Przepraszam, po prostu...
- Hej, nie przepraszaj, żartowałem - przerwał jej z uśmiechem, na którego widok poczuła przyspieszone bicie serca. - Wcale się o to nie obraziłem. Prawdę mówiąc, to w tych ciuchach z pewnością tak wyglądam. Ale wracając do twojego pytania - jestem gitarzystą i wokalistą zespołu Muse.
- Więc... jaki rodzaj muzyki gracie? - wiedziała, że zadaje głupie pytania, ale nic innego nie przychodziło jej do głowy. W końcu zaczął mówić więcej niż dwusylabowe wyrazy, i nie chciała, żeby przestał.
- Głównie alternative rock, ale większości naszych utworów nie da się jednoznacznie sklasyfikować.
Rock? Alternatywny? Ten superfacet w gajerku? Chyba żartuje!
- Eee... wstyd przyznać, ale nigdy o was nie słyszałam. Z tego, co widziałam przy wejściu, wnioskuję, że jesteście bardziej popularni wśród młodzieży i nastolatków.
Matt tylko wzruszył ramionami, opróżniając do końca swoją szklankę.
- Mamy fanów w różnym wieku. Chcesz jeszcze jednego? - wskazał na jej prawie puste naczynie i podniósł się.
- Tak, dzięki.
Patrzyła, jak idzie w kierunku barmana, przyciągając spojrzenia wszystkich kobiet. Nagle na jego  miejscu usiadł Bastian.
 - Heeej - zawołał, stawiając swoją szklankę na stoliku i jednocześnie obejmując jej ramiona drugą ręką. Po chwili dołączył do nich Steven, zajmując miejsce po lewej stronie.
- No to teraz opowiadaj, co tam u ciebie.

2 komentarze:

  1. Twoje rozdziały wcale nie są nudne, uwierz :D A tekst " Mefjuuuu!!! Mery miiii!!!!" jak zawsze powalił mnie na kolana, hahaha xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Superfacet w gajerku mmm :)
    Podoba mi się jak Aga się zawstydza przy nim, ale nie ma się co dziwić. W końcu wszystkie wiemy jak on działa na kobiety ;)
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli po lekturze przyszło ci coś do głowy - nie krępuj się, napisz :)