wtorek, 4 czerwca 2013

From trouble and pain...

Ponieważ jutro wyjeżdżam na Impact Fest, notkę dodaję dzisiaj. Skoro zainteresowanie jest znikome, powiedziałabym wręcz, że zerowe, przemyślę kwestię dalszego prowadzenia bloga.



Przebudziła się, słysząc jakieś stłumione dźwięki. Chyba pianino. No tak, przecież to muzyk. Pewnie ogląda telewizję. Rozejrzała się po sypialni. Elegancki, hotelowy wystrój, wyjście na balkon. Dwie rozbebeszone walizki, walające się wszędzie ubrania i piękna gitara akustyczna.
Postanowiła wziąć prysznic. Po porannej toalecie założyła puszysty, biały szlafrok i weszła do salonu, w którym nadal słychać było nostalgiczna muzykę. Matthew siedział przy lśniącym, czarnym fortepianie, tak skupiony na graniu, że nawet nie zauważył jej wejścia. Aga wsłuchała się w w melodię, z podziwem patrząc, jak jego zwinne palce tańczą po klawiaturze. Nie była znawczynią muzyki klasycznej, ale coś tam ze szkoły jej w głowie zostało, więc teraz z zaskoczeniem rozpoznała nokturn Chopina. Kiedy skończył, podeszła bliżej, chcąc dać mu znać o swojej obecności.
- To było piękne - powiedziała, na co on odwrócił się w jej stronę z uśmiechem. Ach, ten jego uśmiech...
- Cześć. Obudziłem cię?
- Dzień dobry. Nie, nie obudziłeś. Zagraj coś jeszcze - poprosiła, opierając się o instrument, a on ponownie dotknął klawiszy. Piękna melodia wypełniła pomieszczenie, a dziewczyna przyglądała się zafascynowana, jak Matt przymyka oczy, w pełni skupiając się na utworze. On nie gra muzyki, pomyślała. On nią żyje.
Przypomniała sobie scenę z dawno nie oglądanego "Pretty Woman". Niewiele trzeba było, by mężczyzna wprowadził ją w życie. *

Po późnym śniadaniu dostarczonym do pokoju, postanowili pojechać do mieszkania Agnieszki, by ta mogła się przebrać. Wysiedli z windy, trzymając się za ręce i uśmiechając do siebie. Doszli tak do wyjścia, gdzie niespodziewanie rozbłysły flesze i rozległy się piski nastolatek:
- To on! To on!
- To naprawdę Matt Bellamy!
Aga speszona natychmiast usunęła się do tyłu, próbując schować się za jego plecami.
- Matt! Maaaatt! Kocham cięęęę!!!!
- Mefjuuu!! Podpisz mi się na dekolcie!!
Szatyn skinął głową na stojącego obok odźwiernego, który natychmiast pomógł Agnieszce wydostać się ze zgromadzonego tłumu i odprowadził do taksówki.
- Dokąd jedziemy? - spytał kierowca. Miał około pięćdziesięciu lat i siwe włosy. Podała mu adres.
- Ale zaczekamy jeszcze na tego pana - dodała, obserwując, jak oblegany mężczyzna cierpliwie spełnia życzenia małolat.
- Jakiś aktor? - zaciekawiony taksówkarz również przyglądał się, jak jedna z dziewcząt odchyla koszulkę, by Matt złożył autograf na jej piersi. Aga poczuła niemiłe ukłucie gdzieś w środku, i zdegustowana, odwróciła wzrok.
- Muzyk - wyjaśniła, na co mężczyzna pokiwał głową.
Wreszcie, po dobrym kwadransie, fanki dały mu wreszcie wsiąść do auta. W tej samej chwili rozdzwonił się jego telefon.
- Tak?.. Cześć, Steve.. Eeee, a dlaczego pytasz?... OK, nie ma problemu... Na razie! - zakończył połączenie i uśmiechnął się do Agi. - Steven pytał, czy mogę po ciebie podjechać i zabrać na wycieczkę do Oceanarium. Mamy się spotkać na miejscu o czwartej.
Zerknęła na zegarek.
- To mamy jeszcze godzinę - powiedziała. Bellamy uśmiechnął się szatańsko, jednocześnie kładąc dłoń na jej udzie, co wywołało u niej przyspieszenie tętna.
- I chyba mam pomysł, jak możemy wykorzystać ten czas...

Dziesięć minut przed umówionym czasem jechali w stronę Oceanarium. Oczywiście zwiedzanie jej mieszkania rozpoczęli od sypialni, co pozostawiło Agnieszce niewiele czasu na wybór stroju. Na szczęście po wczorajszej burzy nie było już śladu, na niebie świeciło słońce, szybko więc wskoczyła w białe szorty i niebieska bluzeczkę na ramiączkach, które Matt w taksówce zsuwał z jej ramienia, całując odsłaniane miejsca. Dziewczyna z chichotem odsunęła się, poprawiając bluzkę.
- Nie rozpraszaj kierowcy - żartobliwie klepnęła go po dłoni. Coś błysnęło przy jego pasku, przyciągając jej spojrzenie. Wzięła mały przedmiot w palce.
- Nosisz go?
- Oczywiście. - Zerknął na ufoludka. - Nazwałem go Nublon  wyszczerzył zęby. - A wiesz, że ostatnio naukowcy odkryli, że na Kallisto, jednym z księżyców Jowisza...
Matt wdał się w długi monolog, mówiąc z takim zapałem i tak szybko, że chwilami
Aga nie mogła go zrozumieć.


* Dla niewtajemniczonych, to jest scena, o której pomyślała Agnieszka ;) klik!
 Niestety, dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników YT



2 komentarze:

  1. Matt i jego monologi <3
    Nie koncz proszę!!!!! :(

    OdpowiedzUsuń
  2. "Mefjuuu!! Podpisz mi się na dekolcie!!" płaczę ze śmiechu, z resztą jak zawsze na takich genialnych wypowiedziach :D
    Masz karę na kończenie prowadzenia tego bloga. Inaczej Cię znajdę i zmuszę do tego! (:
    PS Jak Impact? :D

    OdpowiedzUsuń

Jeśli po lekturze przyszło ci coś do głowy - nie krępuj się, napisz :)