czwartek, 13 czerwca 2013

Why is this a crisis in your eyes again...



Poniedziałek. Najgorszy dzień tygodnia. Agnieszka szybko wyłączyła telefon, żeby nie obudzić Matta. Ostrożnie wysunęła się spod kołdry i wstając, zbierała z podłogi swoje ciuchy. Ubrała się i stała tak chwilę, wpatrzona w śpiącego mężczyznę. Wyglądał słodko. Leżał na plecach, jedną rękę miał nad głową, druga leżała na częściowo odsłoniętej klatce piersiowej, a obie nogi zwisały z łóżka. Włosy miał rozczochrane a usta lekko otwarte. Wcale nie miała ochoty go zostawiać, jednak piękny sen dobiegał końca, a rzeczywistość była nieubłagana. Wzięła torebkę i telefon i wyszła szybkim krokiem, aby przypadkiem nie ulec pokusie.

"Dlaczego tak szybko wyszłaś? Myślałem, że zjemy razem śniadanie"
Aga uśmiechnęła się, czytając sms-a. Od godziny siedziała już przy swoim służbowym biurku, wypełniając dokumenty. Szybko odpisała:"Gdybym czekała aż wstaniesz, do pracy dotarłabym w porze kolacji. Mój szef raczej nie byłby z tego zadowolony"
"Olej go. Powiedz, że masz randkę ze MNĄ"
"Obawiam się, że to nie zrobi na nim wrażenia"
"A jak cie porwę, zapakuję w walizkę i zabiorę jako pamiątkę z Polski?"
Szef akurat przechodził koło jej biurka, gromiąc wzrokiem telefon w jej ręku, więc szybko odpisała, że spotkają się później.

Kilka minut przed siedemnastą stali we czwórkę przed okienkiem odprawy. Bastian ściskał serdecznie przyjaciółkę.
- Cieszę się, że zdążyłaś dojechać - powiedział, odsuwając się trochę. - Dziękuję losowi, że pozwolił nam się znowu spotkać.
Agnieszka uśmiechnęła się szeroko.
- Jakbyś częściej odwiedzał rodzinne strony, to i widywalibyśmy się więcej.
- Obiecuję, że się poprawię. - Puścił dziewczynę i podniósł z podłogi swoją walizkę. - Wkrótce zadzwonię - dodał jeszcze i ruszył w kierunku bramki.
- Miło było cię poznać. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy - Steven uścisnął jej dłoń.
- Ja również. Już za wami tęsknię.
Pomachał jej i poszedł w ślady Bastiana.
No tak, teraz najgorsze, pomyślała. Dlaczego tak trudno mi się z nim rozstać? Wpatrywała się w milczącego Matta. Widocznie on również nie wiedział, co powiedzieć.
- Dziękuję - w końcu przerwała niezręczną ciszę. - Za wszystko.
Kiwnął lekko głową i przytulił ją mocno. Przez chwilę napawała się jego zapachem.
- W sierpniu mamy występ w Polsce - wyszeptał jej do ucha. - Spotkajmy się wtedy.
- Ja... - odsunęła się trochę, by spojrzeć mu w oczy. - Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł.
Starannie omijali temat jego partnerki przez cały weekend. Ale w końcu ignorowanie problemu nie sprawi, że przestanie on istnieć, prawda? Co innego weekendowy romans, a co innego spotkanie z być może żonatym  już facetem. Przecież przez te dwa miesiące wiele może się zdarzyć.
Cień smutku zabarwił błękitne tęczówki mężczyzny, ale skinął potakująco głową. Oboje rozumieli, że tak będzie lepiej.
Jeszcze ostatni raz zanurzył palce w jej włosach i dotknął ustami jej ust. Oboje włożyli w ten pocałunek cały swój żal i gorycz rozstania.
Stała jeszcze kilkanaście minut na tarasie widokowym, obserwując, jak pasażerowie wsiadają na pokład samolotu. Rozpoznała sylwetkę Bastiana i idącego obok blondyna, za nimi podążał Matt. Nawet się nie obejrzał w jej kierunku.

2 komentarze:

  1. powinien od razu rzucic wszystko i pobiec do niej.
    co do jareda to rzeczywiscie wiele dziewczyn chyba zabiloby za taka mozliwosc :D
    a zdjecie sobie chociaz z nim zrobilas? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę autografu od Marsów, nie powiem XD
    Co do rozdziału - zamiast wsiadać do samolotu, Matt powinien wrócić do Agnieszki i nigdy jej nie zostawić... Szkoda, że tak się jednak nie stało... No, ale nie mogę się już doczekać jego powrotu na Coke'a i ponownego spotkania z nią. Oj, będzie się działo! :D

    OdpowiedzUsuń

Jeśli po lekturze przyszło ci coś do głowy - nie krępuj się, napisz :)